mandarynki i limonki

mandarynki i limonki

wtorek, 24 marca 2015

Stres - tykająca bomba z opóźnionym zapłonem



Spotkałam się wczoraj z koleżanką. Nie widziałyśmy się jakiś czas, bo wiadomo praca i obowiązki dnia codziennego czasem niwelują plany. Jednakże, kontakt facebookowy, ewentualnie telefoniczny, to jedynie namiastki podtrzymywania i budowania więzi międzyludzkich. Nic nie zastąpi, bowiem tradycyjnego spotkania face to face. A że akurat nadarzyła się, ku temu dogodna okazja, postanowiłyśmy poplotkować przy kubku pysznego Latte Macchiato, w jednej z klimatycznych kawiarenek na Piotrkowskiej. Jakież było moje zdziwienie, kiedy znalazłam koleżankę w sali dla palących!? Hmmmm, no ale ok. Nie wnikałam zbytnio w powody. Więc, tak siedzimy, gadamy o rzeczach ważnych i mniej ważnych, a moja rozmówczyni, co chwilę sięga do torby i odpala jednego papierosa za drugim. Kurde.....myślę sobie, co jest? Oczywiście jej zachowanie wzbudziło moją ciekawość, która musiała być natychmiast zaspokojona. I posypała się lawina pytań „hej, co Ty palisz?”, „poważnie?”, „od kiedy?”, „i to teraz, kiedy ponoć palenie jest niemodne?”. No i poznałam odpowiedź.....” to przez stres”. 


Słowo stres, jakże powszechne i doskonale znane każdemu człowiekowi na świecie. Towarzyszy nam niemal cały czas, jest jak duch krążący wokół.  Niczym Boogeyman z szafy, ten wyskakuje w najmniej odpowiednim momencie, zwykle kiedy musimy coś załatwić, coś zrobić czy z kimś się spotkać. Cóż to zatem jest za zmora, która trapi ludzi na całym globie, bez znaczenia na wiek, wykształcenie, pochodzenie, poglądy, zasobność portfela itp. 



Generalnie rzecz ujmując, niewielki stres nie powinien być, aż taki straszny, jak go malują. Jest potężnym zastrzykiem adrenaliny, mobilizującej do natychmiastowego działania, czy zmienienia czegoś  w życiu. Problem pojawia się natomiast, wówczas gdy stan stresu utrzymuje się stosunkowo długo i przyjmuje formę chroniczną. Jak podają różne słowniki i encyklopedie, stres jest stanem wzmożonego napięcia organizmu, spowodowanym oddziaływaniem szkodliwych bodźców fizycznych i psychicznych, wywołujących mobilizację sił lub prowadzących do zaburzeń organicznych, psychosomatycznych i różnych chorób (przy dłuższym oddziaływaniu). W czasie stresu blokowane zostają połączenia nerwowe z korą mózgu, dlatego też wpadamy w panikę, odczuwamy lęk, fobię, pocimy się, drżą nam dłonie, nie umiemy skupić myśli czy skleić zdania. Ludzie żyjąc w stresie sięgają po różne formy jego rozładowania. Podobnie jak moja koleżanka, jedni zaczynają na przykład palić. Inni szukają złudnego ukojenia w alkoholu czy w rozmaitych używkach. Piją wzmożone ilości kawy (która wypłukuje magnez), zagryzają stres słodyczami, sięgają po antydepresanty czy obgryzają paznokcie (co niestety mi często się zdarza). Stres jest przyczyną bezsenności, chudnięcia, tycia, zawałów serca, depresji a nawet zaburzeń psychicznych. U nas kobiet, częściej stresujących się niż faceci, z powodu naszej bardziej emocjonalnej natury, stres przyspiesza procesy starzenia się, wpływa niekorzystnie na cerę i ogólny wygląd, nie bez przyczyny bowiem znane każdej z nas jest powiedzenie...”nie martw się, bo osiwiejesz”.


Niestety stres był, jest i będzie naszym towarzyszem przez resztę życia. Żyjemy w społeczeństwie i nie ma możliwości, by się przed nim uchronić. Uciec, ale dokąd? Na bezludną wyspę? Myślę, że i tam nie byli byśmy wolni od stresu. Na pewno znalazłoby się, zaraz szereg powodów do stresowania się, takich jak brak pożywienia, problem ze spaniem, strach przed chorobami, samotność, strach przed pojawieniem się dzikich zwierząt czy spotkaniem tubylców-kanibali z maczugami;) Zatem skoro musimy żyć z tym demonem, najlogiczniejszym rowiązaniem jest po prostu akceptacja i oswojenie wroga. Musimy nauczyć się kontrolować nasz stres, przewidywać, kiedy nas dopadnie i nie dopuścić, aby przejął nad nami kontrolę i zniszczył nam życie. Sęk w tym, jak tego dokonać? Nie jesteśmy przecież opanowanymi do granic możliwości i mało narażonymi na stres buddyjskimi mnichami, którzy bez problemu potrafią przenosić sie w stadium nirwany. Oczywiście warto medytować, by lepiej poznać samego siebie i swoje słabości. Ale nie każdy z nas ma na to ochotę, bo przecież nie musi jej mieć. 


Każdy z nas ma swoje własne demony stresotwórcze (praca, wystąpienia publiczne, nieśmiałość, brak wiary w siebie, czarnowidztwo, strach przed porażką, nadmierna odpowiedzialność itp.). Ważne jest, aby znaleźć indywidualne antidotum na stres i zacząć z niego korzystać. Jednym z zasadniczych czynników niwelująch stres i pozwalających na odzyskanie kontroli nad ciałem i umysłem jest oddech. W alarmującej sytuacji warto zatrzymać się na chwilę, zamknąć oczy, wziąć głęboki oddech i powoli wypuścić powietrze. Czynność powtórzyć, co najmniej 5 razy. Pozwala to nam uspokoić się, wyciszyć kołaczące serce. Chwila oderwania od świata wokół i trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy spowoduję, iż napięcie odpłynie niczym oddalająca się od nas fala Tsunami. Pozbieramy myśli i spojrzymy na problem ze spokojem. Odzyskamy siebie i wewnętrzną równowagę. Wiem, że się wymądrzam, ale z racji na to, iż często dopada mnie stres, to waśnie ćwiczenie oddechu pomaga mi w krytycznych momentach. Kolejnym sposobem na stres są dla mnie muzyka, taniec, aromatyczna kąpiel, rajd po Galerii Handlowej czy spotkanie z koleżanką. Ze stresem doskonale poradzi sobie ruch na świeżym powietrzu i sport. Bieg, jazda na rowerze, rolki, narty, kilka długości basenu czy zwyczajny spacer pozwalają zapomnieć o problemach. Ruch wyzwala w nas wydzielanie endorfin, hormonów szczęścia. Dzięki nim czujemy się znakomicie. Warto podkreślić, iż te magiczne substancje wydzielają się, także podczas śmiechu i seksu. Dlatego warto wprowadzać ich spore ilości do naszego życia codziennego:) Niezastąpione działanie odrestaurowując ma również zbawienna moc masażu i akupresura (np. uciskanie punktu pomiędzy brwiami czy ściśnięcie pierwszego stawu małego palca). W walce ze stresem pomaga także zwierzak......a dokładnie pies, którego obecność wpływa na ludzi relaksująco. Jak widać, możliwości w walce ze stresem jest wiele. Wystarczy tylko znaleźć rozwiązanie najbardziej nam odpowiadające.

 

Relaksacja jest  umiejętnością, której musimy się jednak nauczyć sami. Zatem, bez znaczenia, czy będą to techniki wysublimowane, aromaterapia, wspinanie się na skałki, jazda konna, film, książka, ulubiona piosenka, pisanie bloga, malowanie martwej natury, patrzenie się  w płomień ognia przed kominkiem, czy też zwyczajne śmiech w każdej, z możliwych postaci ważne, by regularnie je ćwiczyć. Biorąc za przykład filmowego Rocky’ego Balboę, który trenował do utraty tchu a następnie wychodził na ring i pokonywał przeciwnika, tak i my trenujmy nasze sposoby w walce ze stresem. Kiedy się pojawi znokautujmy go, „bo nie taki diabeł straszny jak go piszą”. Powiedzmy sobie „hello, no stress” i stawmy czoła rzeczywistości. Wybierzmy siebie i swoje świadome życie, wolne od stresu. Czego sobie i Wam życzę ;) 


A jakie są Wasze sposoby na stres?

Sylvet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz