mandarynki i limonki

mandarynki i limonki

niedziela, 30 sierpnia 2015

Stalking, stalker i ofiara.....



Oglądam mnóstwo filmów dokumentalnych. Któregoś dnia będąc u rodziców i próbując znaleźć coś w telewizji, skacząc z kanału na kanał natrafiłam, na dokument o stalkingu (z ang. nękaniu). Z zainteresowaniem obejrzałam jeden, a później drugi i trzeci. Wróciłam do Poznania i odkryłam, że nie mam kanału na którym oglądałam filmy o nękaniu. Zajrzałam więc szybko do neta i zaczełam szukać czegoś na YouTubie. Tu ograniczone są dokumenty wideo na ten temat w języku polskim ale kilka znalazłam, między innymi ten: Stalking - film dokumentalny

Według prawa stalking określa się jako uporczywe nękanie powodujące uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotne naruszenie prywatnościZa uporczywe nękanie przyjmuje się prześladowanie, dokuczanie innej osobie, głuche lub obraźliwe telefony, niechciane SMS-y oraz e-maile, śledzenie, obserwowanie, nachodzenie itp. Mogą przybrać formę przemocy fizycznej, zagrażającej życiu ofiary.
W Polsce około 3 mln polaków zetknęło się z takim własnie zachowaniem. 

Nawet nie wiedziałam, że połowę zachowań jakie ludzie sobie fundują nawzajem można by określić już tym mianem. Czy Wy zdawaliście sobie sprawę, że ciągłe, nieprzyjemne telefony od byłego chłopaka czy byłej dziewczyny, to już może być stalking. Mówi się, że to zła miłość. Rozumiem, że większość z nas ciężko znosi rozstanie z ukochaną osobą i nieważne czy to my decydujemy o rozstaniu czy to druga strona. Wiadomo, że każdy próbuje uratować związek, odbudować go. Jednak po jakimś czasie emocje są coraz mniejsze i wracamy do równowagi. Jednak nie każdy tak ma, są ludzie którzy się nakręcają. Ciągłymi esemesami, telefonami, prezentami, mailami, wizytami i "przypadkowymi spotkaniami" myślą, że przekonają do siebie drugą osobę. Bywa, że ludzie się nie znają, że ktoś kogoś zobaczył gdzieś i od tamtej pory wkręca sobie, że są "sobie pisani i muszą być razem". W ten sposób można kogoś doprowadzić do szaleństwa. Osoby prześladowane, przez wiele lat, a czasem do końca życia oglądają się za siebie, bojąc się, że za rogiem, w szafie pod łóżkiem czai i ich prześladowca. Ciężko im też budować nowe związki i znajomości. 

Kiedyś dopóki, ktoś fizycznie nie skrzywdził innej osoby policja nie interweniowała. Nękanie psychiczne nie było "problemem". Na szczęście dziś na całym świecie wszystko wygląda inaczej. Niestety zmieniło się to dopiero po wielu przypadkach kiedy to po wielomiesięcznym czy nawet wieloletnim nękaniem telefonami, esemesami, wizytami dochodziło do fizycznego ataku. Myślę, że i tak zanim ktoś zareaguje mija za dużo czasu. Osoby prześladowane też nie zawsze wiedzą co się dzieje. Bagatelizują pierwsze symptomy, liczą że sprawa sama się skończy, że prześladowcy się znudzi. Nie chcą sobie i jemu "robić problemów", biegać na policje. Często zanim się zorientują sytuacja przybiera duże rozmiary i spirala zdarzeń jest już bardzo rozkręcona. Nikt nie chce nikogo posądzić bezpodstawnie i nie można popadać w paranoje, ale też nie warto czekać do ostatniej chwili. Stalkerzy odbierają ofiarom poczucie bezpieczeństwa powoli i systematycznie. 


Poszukałam informacji na ten temat na różnych stronach internetowych. Okazuje się, że stalking, to również przywłaszczenie tożsamości (dane osobowe, zdjęcia), jeśli następstwem takiego pożyczenia jest np. chęć zdyskredytowania ofiary. Sprawca pisze na forach pod przywłaszczonym nazwiskiem lub tworzy profile na różnych portalach, kupuje różne przedmioty na nazwisko ofiary. Można to określić mianem nękania. 

Czytając o tym problemie i oglądając filmy mam ciarki na całym ciele, wszystkie te histonie mrożą krew w żyłach. 

Przy okazji szukania informacji znalazłam też amerykański serial, który pokazuje ten problem. 



Ell

czwartek, 27 sierpnia 2015

Moje małe przetwory - ogórki i cukinie.

W tym roku, troszkę przez przypadek, włożyłam do słoików "sałatkę z ogórków". Przez przypadek, gdyż nie miałam tego w planach. Ogórki dostałam w prezencie od koleżanki z pracy, sporą ilość i trzeba było pomyśleć co zrobić. Na szczęście znowu poratowała mnie tą sama koleżanką, która przesłała mi kilka przepisów znalezionych w internecie, a przez nią już sprawdzonych. Z braku czasu wybrałam przepis wymagający najmniejszego nakładu pracy. Okazał się bardzo trafiony :) 

Do ogórków w sosie pomidorowym potrzebujemy:
  • 3kg ogórków
  • 1kg cebuli
  • 6 dużych ząbków czosnku
  • 2 łyżki soli
Do zalewy:
  • 0,5 szklanki octu (jeśli chcecie wyostrzyć smak wlejcie więcej)
  • 0,5 szklanki oleju
  • 1 niepełna szklanka cukru
  • mały słoik koncentratu pomidorowego (ok. 200g)
  • zioła prowansalskie
  • 0,5 łyżeczki chilli (jeśli lubicie ostrzejsze wrzućcie więcej - ja użyłam chilli w płatkach, ono jest ostrzejsze od chilli w proszku)
  • ziele angielskie (ja wrzuciłam 7-8)
  • liść laurowy (ja wrzuciłam 4-5 listków)


Ogórki obieramy ze skórki, kroimy w plasterki (bez różnicy czy grubsze czy cieńsze). Cebulę siekamy w piórka, czosnek w plasterki. Mieszamy w misce ogórki, cebulę i czosnek z 2 łyżkami soli. Odstawić na minimum 30 minut. (ja moczyłam dłużej - około 2h)



Wszystkie składniki zalewy razem gotujemy.


Jeśli zalewę gotowaliście w dużym garnku, to do niego wrzucacie ogórki wraz z wodą, która się wytworzyła. Gotujecie, co jakiś czas mieszając.
Pierwszym razem właśnie tak zrobiłam. Za drugim razem zagotowałam zalewę w mniejszym garnku, w dużym moczyłam ogórki. Po zagotowaniu zalewy, wlałam ją do garnka z ogórkami i zagotowałam mieszając co jakiś czas. 



Słoiki warto wcześniej wyparzyć. Jeśli weźmiecie duże litrowe, to 4 powinny wystarczyć. Ja włożyłam sałatkę w mniejsze słoiki, aby po otwarciu nie stały za długo. :) Nakładamy gorącą sałatkę do słoików. Zakręcamy.
Według przepisu trzeba je pasteryzować przez ok. 10 minut. (ja zawsze dłużej pasteryzuje).



Nieco później, dostałam dwie spore cukinie od kolegi z jego ogródka.Początkowo chciałam zrobić sobie z nich zupę, ale rzadko jem teraz obiad w domu, ponieważ staram się korzystać z pięknej pogody. W związku z tym obawiałam się, że warzywa mogą mi się wcześniej zepsuć i postanowiłam, że z nich również zrobię jakieś przetwory. Użyłam tego samego przepisu co do ogórków i wyszło naprawdę fajnie.
Czeka mnie już kolejna partia ogórków i cukinii do włożenia. Nie wiem czy będę robić inaczej, bo ten przepis mi się podoba i ogórki oraz cukinie bardzo smaczne wyszły. Może tym razem nie pokroję warzyw w plastry tylko w słupki.  

Polecam ten przepis. 

Ell

niedziela, 23 sierpnia 2015

Ignorowanie zła nie sprawia, że ono znika. Nadal istnieje, stanowi część naszego życia… - Tess Gerritsen




Podczas jednej z rozmów z koleżanką z pracy okazało się, że obie lubimy ten sam rodzaj literatury - kryminały. Koleżanka zaproponowała, że pożyczy mi książkę "Ciało" amerykańskiej autorki Tess Gerritsen. Zupełnie nie znałam tej aktorki. Jej książka pochłonęła mnie do reszty, przeczytałam ją w kilka popołudni. Szybko sprawdziłam jakie jeszcze książki napisała Tess Gerritsen, 
odkryłam, że już całkiem sporo. Pisała romanse kryminalne i thrillery medyczne. Jej książki przekładane są na 20 języków i regularnie pojawiają się na listach bestselerów w Stanach Zjednoczonych i Europie. Zaciekawił mnie cykl z dwoma bohaterkami: detektyw Jane Rizzoli i patolog Maurą Isles. Gdy tylko skończyłam czytać, od razu pobiegłam kupić kolejną książkę, a pierwszą z cyklu. Czytałam jedną po drugiej. Zbrodnie opisywane przez autorkę są realistyczne. Książki od pierwszych stron trzymają nas w napięciu, cały czas zastanawiam się kto jest mordercą i kto jeszcze zginie, co jeszcze się wydarzy. 
Tess Gerritsen jest lekarzem internista, daje się zauważyć podczas czytania opisy anatomii człowieka, które są wyraziste i bardzo szczegółowe. 
Oprócz rozwiązywania zagadek, z każdą książką dowiadujemy się więcej o głównych bohaterkach, ich przeszłość, o tym co wpłynęło na to jakie są. Powoli jesteśmy wprowadzani w ich życie.  
Autorka zachowuje dość szybkie tempo dzięki czemu książki się nie dłużą i nie nudzą, nie ma niepotrzebnych opisów. Tess Gerritsen potrafi zaskoczyć, gdy już myślę że wiem kto jest złym "bohaterem" akcja się zmienia i szukam od nowa. 

Jakiś czas temu odkryłam, że na podstawie jej książek powstał serial "Partnerki". Z ciekawości zerknęłam na Filmweb i ciesze się, że najpierw nie włączyłam sobie serialu. Gdy zobaczyłam zdjęcia z planu i jak wyglądają głowni bohaterowie, stwierdziłam ze nie obejrzę go. Zupełnie nie pasują mi opisane w książce postacie z tymi, które zobaczyłam. Dzięki temu że Tess Gerritsen pisze bardzo sugestywnie, mam pełen obraz i wyobrażenie postaci z książek i niestety te z serialu w ogóle mi ich nie przypominają. Oczywiście mówię tu tylko o wyglądzie. 



Książki Tess Gerritsen czyta się szybko, fabuła jest wciągająca. Jeśli lubicie kryminały i akurat nie macie co czytać, sięgnijcie po te książki, i sami sprawdźcie czy Was zaciekawią.  


Ja już czekam na kolejna z cyklu o Jane Rizzoli i Maurą Isles, która pojawi się w Polsce już we wrześniu.
Ell

czwartek, 20 sierpnia 2015

Jaka jest Wasza kuchnia? Zorganizowana czy chaotyczna?

Na stronie https://pl.pinterest.com/ znalazłam kilka ciekawych pomysłów, które mogą sprawić, że nasza kuchnia mała lub duża będzie bardziej zorganizowana. Te rozwiązania mogą pomóc nam w poruszaniu się po niej, dzięki nim można być mniej chaotycznym. Co myślicie o tych pomysłach? Czy coś uda Wam się wykorzystać w swoich kuchniach? Lub czy coś chcecie wykorzystać? 
Ja sama, gdy urządzałam swoją kuchnie przejrzałam setki takich zdjęć aby podpatrzeć ciekawe rozwiązania. Jednak nie ochroniło mnie to przed popełnieniem kilku błędów, teraz wiem co bym zrobiła inaczej. Ale na to potrzebowałam czasu, aby sprawdzić moją kuchnie. 

Ell














wtorek, 18 sierpnia 2015

Chcielibyście mieszkać w którymś z nich?


Jakiś czas temu przez przypadek zobaczyłam program o dziwnych /ciekawych domach i ich właścicielach. Oglądając go, zaczęłam się zastanawiać, czy mogłabym mieszkać w którymś z nich. Z ciekawości poszukałam inne nietypowe "cztery kąty" i kilka Wam pokaże. Dodam, że to nie są najdziwniejsze obiekty, jest wiele zaskakujących budowli. W niektórych nawet nie mogę sobie wyobrazić jak ludzie mogą mieszkać. Jest też wiele budynków, w których mieszkanie mogłoby być ciekawym doświadczeniem, ale na dłuższy czas nie dla mnie, ja jestem jednak tradycjonalistką. A Wy moglibyście? Czy chcielibyście mieszkać w takich nietypowych budynkach?

Ell