Czym zasłużył sobie Grey
na ogólny zachwyt? Nie umiem znaleźć odpowiedzi na to
pytanie. Większość moich koleżanek przeczytało książkę jednym tchem, część z
nich już jest po obejrzeniu filmu. A ja uparcie mówię tej historii nie,
zaczęłam zastanawiać się czemu. Czemu tak bardzo nie chcę przeczytać książki i obejrzeć filmu? Czytam
recenzje tej powieści erotycznej i filmu i ciągle przewija się tekst, że jest to pewnego rodzaju harlequin, choć nowoczesny, bardziej przystosowany do
naszych czasów. Może dlategojestem
na nie, nie lubię romansów. Z góry
założyłam, że to nie książka dla mnie.
I choć głównego
bohatera gra lubiany przeze mnie, za rolę Paula Spectora w serialu „Upadek”, Jamie
Dornan, to w „50 twarzach
Greya” nie czułam go wcale a wcale. I nie dlatego, że zwątpiłam w to, że może
dobrze wcielić się w tą postać, ale przywykłam do oglądania go w lekko mrocznym
wcieleniu z zarostem. Nie mogłam przyzwyczaić się, że tu będzie gładkim,
przystojnym chłopcem kochanym przez tłumy Pań.
Książka podobno ma
ukazywać stosunki
sadomasochistyczne, czyli
miało być gorąco i niegrzecznie, a co z kimś rozmawiam, to w filmie tego nie
ma. To po co było go nagrywać? A cała historia kojarzy mi się z innym filmem - „Niebezpieczne związki”, tam też był niegrzeczny chłopiec i dziewica.
Na Wikipedii
przeczytałam, że książka „powstała na skutek fascynacji
autorki sagą Zmierzch, pierwotnie jako fan
fiction.” Doznałam lekkiego
szoku, bo nie bardzo wiem jak ma się jedna seria do drugiej.
Tak sobie myślę, że
może kiedyś obejrzę film, ale nie dla opowiedzianej w nim historii, jedynie dla
zwykłego nacieszenia oczu Jamiem Dornanem, jakkolwiek to płytko brzmi. :)
Ell
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz