Miliony
kobiet na całym świecie z wypiekami na twarzy oczekiwało dnia premiery
upragnionej ekranizacji światowego bestselleru E.L. James, pt. „50 twarzy Grey’a”. Bogata kampania promująca
film spowodowała, iż jego sława obiegła niemalże cały glob, zanim jeszcze na
planie padł pierwszy klaps. Producenci i osoby zaangażowane w produkcję w
sprytny ale i efektywny sposób rozniecali płomień zainteresowania, pośród odbiorców,
wrzucając do sieci kolejne krótkie klipy i zwiastuny, obfitujące w
wysublimowane sceny miłosne. I oto nadeszła ta chwila.... „50 twarzy Grey’a”
zagościło na ekranach naszych kin!
Choć, niestety nie miałam jeszcze
przyjemności przeczytania powieści, to ekranizacja światowego bestselleru,
który doczekał się 50 tłumaczeń i rozszedł się niczym
świeże bułeczki, zaraz po wydaniu, w nakładzie 70 tys. egzemplarzy, robi bądź,
co bądź spore wrażenie. Ponadto zapowiedź ostrych scen seksu, przełamywanie
tabu, walka ze wstydem i ujawnianie pragnień zachęcało do przeczytania i
obejrzenia. Postanowiłam osobiście przekonać się cóż to za fenomen ten Grey,
skoro tyle czytelniczek dałoby się dosłownie pokroić za bilet do kina;)
Ciekawość jak wiadomo, to pierwszy stopień do piekła, ale czasem nie sposób jej
nie ulec. Ponadto, obok samej ciekawości, drugim silnym (a może nawet
silniejszym) bodźcem skłaniającym mnie do pójścia na kinowy seans była osoba
Jamiego Dornana, który wcielił się w postać tytułowego Greya.
Zatem....o czym jest właściwie ten
film???
„50 twarzy Grey’a” to opowieść o skromnej
i nieco zakompleksionej Anastasii Steel
niedoświadczonej studentce anglistyki, która przypadkowo wkracza w pełen
tajemnic i perwersji świat bogatego biznesmena, właściciela wydawnictwa, Christiana
Grey’a. Anastasia otrzymuje propozycję
przeprowadzenia wywiadu (w zastępstwie za koleżankę) i w taki właśnie
sposób poznaje Grey’a. Przystojny, wyrachowany, intrygujący i ekscentryczny młody mężczyzna robi na
dziewczynie, od chwili przekroczenia progu jego gabinetu, porażające wrażenie.
Zaczyna walczyć ze swoimi pragnieniami. Chce o nim zapomnieć, wyrzucić go z
głowy jednak nie może. Ku jej zaskoczeniu Christian Grey nie pozwala o sobie
zapomnieć. Zjawia się w miejscu pracy studentki i proponuje jej spotkanie.
Anastasia nie potrafi się temu oprzeć. Od tej chwili rozpoczyna się nietypowa,
choć fascynująca przygoda bohaterki.
Zakochana Anastassia pragnie oddać
ukochanemu całą siebie i marzy o jego wzajemności. Naiwnie
wierzy w wielką bezgraniczną miłość rodem z powieści Jane Austen. Z tego też względu zgadza się na warunki Grey’a.
Niestety jej wizja związku z miliarderem okazuje się być rozbieżna, inna.
Egocentryczny Grey namawia ją do podpisania kontraktu, w świetle którego
dziewczyna zgadza się na wypełnianie wszystkich, opracowanych przez niego zasad
wspólnego pożycia. Christian Grey nie umie kochać i nie akceptuje związku
opartego na normalnych uczuciach. Dla niego liczy sie tylko seks i spełnianie
jego głęboko skrywanych fanaberii, erotycznych fantazji wkraczających na grunt
sado-masochistycznych doznań, pełnych pejczy, opasek i innych sex-shoppowych
gadżetów. Ana ma spełniać rolę jego „Uległej” kochanki w tzw. ”pokoju zabaw”
wywiązującej się z
wszystkich punktów zawartej wcześniej umowy. Staje się zatem marionetką,
przedmiotem do realizacji jego perwersyjnych pragnień i odtwarzania nietypowych
aktów sztuki miłosnej. Z czasem, tą dwójkę zupełnie różnych i pochodzących z
odmiennych światów osób zaczyna łączyć więź. Grey stopniowo pod wpływem
dziewczyny zaczyna odsłaniać swoje tajemnice, odkrywać zakamarki, wyjawiać „50
odcieni popaprania” swego skomplikowanego umysłu. Okazuje się, iż na to, jaki
jest ma duży wpływ jego trudna przeszłość. To ona odcisnęła piętno na jego
psychice i ukształtowała
jego światopogląd oraz wizję postrzegania ludzi, kobiet, związków. Jest
ogarnięty potrzebą kontroli. W jego poukładanym dziwnym świecie każda osoba,
rzecz ma do wypełnienia przypisaną jej rolę. Grey nienawidzi sprzeciwu.
Postrzega Anastasię jako swoją własność a ona sama musi zawalczyć o swą
tożsamość i siebie.
„50 twarzy Greya” pokazuje przede
wszystkim relację Any i Christiana. Uważam, iż wybór osób do filmu był dość
poprawny. Aktorzy odtwarzający główne role wycisnęli sporo z dość ubogo
skonstruowanych bohaterów. Dakota Johnson świetnie wcieliła się w swą postać.
Jest idealną, moim zdaniem Anastasią...podobno jak jej powieściowa bohaterka
przeciętnej urody (rzecz gustu) zaprezentowała nam pełną kompleksów, pozbawioną
gustu, nieśmiałą, skrytą, łatwowierną młodą dziewczynę, wkraczającą w świat wyuzdanych przeżyć.
Obsadzenie roli Greya, natomiast wzbudzało wiele kontrowersji.
Początkowo, jak
przeczytałam gdzieś w jakimś kolorowym magazynie, miał nim zostać Charlie
Hunnan, jednak ostatecznie wybrano Jamiego Dornana. Śledząc fora internetowe
zauważyłam, że nie wszystkim ten wybór odpowiada, jednak ja osobiście jestem
nim w pełni usatysfakcjonowana. Do tej pory tego przystojnego o fantastycznie
przenikliwych niebieskich oczach, modela ujrzeć można było przede wszystkim w
dużych kampaniach Calvina Kleina, Diora, Dolce & Gabbana, Hugo Boss,
Armaniego, Zary, H&M i innych marek. Miła odmiana móc popatrzeć na niego na
dużym ekranie w pierwszoplanowej roli. Hmmmmm.... Choć pojawił się już w
fantastycznym serialu „Once Upon a Time”, czy jako seryjny morderca w serialu
„Upadek” (za tę rolę otrzymał irlandzką nagrodę IFTA za
najlepszego aktora w TV) oraz w dramacie Soffi Coppoli „Maria Antonina”, myślę
że dopiero teraz posypią się dla niego
propozycje kolejnych ról.
Podsumowując, uważam iż film „50 twarzy
Grey’a” to dość ckliwa, słodka choć romantyczna opowieść o współczesnym
Kopciuszku i Księciu, przyprawiona nutką pikanterii. Film jest nieco nudny, choć
momentami zabawny zwłaszcza dzięki
postaci Anastassi (nieporadnej, niedoświadczonej, naiwnej). Niestety brak w nim
głośno obwieszczanych odważnych,
ostrych, wyuzdanych, stosunkowo perwersyjnych, pornograficznych scen
łóżkowych.....co, ponoć niektórych bardzo rozczarowuje. Bo przecież to one
miały być najmocniejszym atutem filmu. Widocznie cenzura nadal istnieje. W ich
miejsce pojawiają się natomiast subtelne sceny erotyczne (ale przepełnione
wiązaniem, chłostaniem, podwieszaniem), które moim zdaniem mogą pozwolić
działać wyobraźni a nie tak od razu „kawa na ławę” i heyah.... Osobiście jak
dla mnie za mało namiętnego seksu a za dużo tego całego podwieszania i
chłostania. No ale każdy lubi co innego.
„50 twarzy Grey’a” to w moim odczuciu
sympatyczna erotyczna bajka miłosna z czarodziejskim pejczem w tle. Co do
przełamywania tabu i
pikanterii nie przewyższa w tej materii dawniejszych produkcji, takich jak „9 i
pół tygodnia”, „Historii O”, „ Nimfomanki” czy „Sekretarki”. Ogromnym plusem i strzałem w
dziesiątkę natomiast jest ścieżka dźwiękowa. Utwory doskonale wpasowują się do
poszczególnych scen filmu. Soundtrack doskonały na romantyczne wieczory we
dwoje.
Jeśli chcecie się przekonać jakie odczucia
wywoła na was film, koniecznie wybierzcie się do kina. Te osoby, które czytały
powieść będą miały doskonałą okazję do zweryfikowania jej z ekranizacją. Zapraszam
do kin :)
Sylvet
Posłuchajcie i sami oceńcie:)
Posłuchajcie i sami oceńcie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz