Kochani, dziś zaczynają się Ostatki zatem zapomnijmy w
tym dniu o liczeniu kalorii i zatraćmy się w błogiej, bezkarnej przyjemności...
bowiem...
„Powiedział
mi Bartek,
że
dziś Tłusty Czwartek,
a
Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła.”
Oto właśnie nadszedł czas pączków, faworków i innych
kalorycznych pyszności!
Tłusty Czwartek to staropolski zwyczaj obchodzony
tradycyjnie w ostatnie dni Karnawału (tzw. Ostatki, Zapusty), poprzedzający okres Wielkiego Postu. Data
święta jest ruchoma, więc nie przypada, co roku w ten sam dzień. Uzależniona
jest od daty Wielkanocy.
Wedle tradycji w zapustowy czwartek (który zwiastował początek,
tzw. Tłustego Tygodnia) ludność pozwalała sobie na objadanie się dużymi
ilościami tłustych potraw i wysokoprocentowych alkoholi. Spożywano spore ilości
mięs, boczku, słoniny, kapusty zasmażanej ze skwarkami, zapijając wszystko
wódką i winem. W Tłusty Czwartek należało najeść się do syta i wybawić do
resztek sił przed zbliżającym okresem postu,w czasie którego jak
nakazywała religia chrześcijańska, trzeba było zachować umiarkowanie i pełną
wstrzemięźliwość w jedzeniu i piciu.
Geneza święta
Tłustego Czwartku sięga korzeniami czasów starożytnych. Wówczas przesadne
zajadanie się tłustymi potrawami i zapijanie winem stanowiło huczny zwyczaj
pożegnania zimy i powitania nadejścia upragnionej wiosny. Buszując po różnych
artykułach na temat Tłustego Czwartku i historii pączka, natrafiłam na ciekawą
legendę, dotyczącą obchodzenia święta w
Małopolsce. Otóż, świętowano tam tzw. Combrowy Czwartek. Wedle XII – wiecznej
legendy, w ostatni czwartek karnawału zmarł wójt Combr, który surowo zakazywał
przekupkom handlującym na krakowskim rynku sprzedaży. Z tego też względu rozgniewane
kramarki krakowskie, w każdą rocznicę jego śmierci urządzały huczną zabawę.
Zaczepiały mężczyzn i za krzywdy, jakie rzekomo doznały od krnąbrnego wójta Combra,
dokonywały zemsty na nich (zmuszały do tańca, ściągały z panów odzienie, itp.).
XVII- wieczny Tłusty Czwartek na ziemiach polskich
należał do przywilejów miejskich i dworskich. Dopiero 200 lat później zawitał
na polską wieś. Zwyczaj jedzenia pączków szybko zyskał skalę masową, na co
nałożył się także aspekt ekonomiczny. Przed Wielkim Postem trzeba było przecież
pozbyć się zalegających w spiżarniach ilości tłuszczu, jaj, cukru i owoców.
Pierwsze pączki wyrabiane były na bazie ciasta chlebowego, nadziewanego
zazwyczaj słoniną. Długo potem pojawiła się tradycja spożywania ich w wersji słodkiej. Pierwsze
pączki z ciasta drożdżowego były pozbawione nadzienia lub posiadały nadzienie z
orzechów lub migdałów. Przygotowywano i jedne i drugie, bowiem jak mówi
tradycja, osoba która miała farta i natrafiła na pączek z niespodzianką, mogła
cieszyć się powodzeniem i szczęściem. W dzień Tłustego Czwartku konieczne jest
zjedzenie choćby jednego pączka, ponieważ aktualny do dziś przesąd mówi, że kto
nie zje pączka, ten przez cały rok skazany będzie na przykrości i
niepowodzenia. Dlatego też dla własnego
spokoju duszy sięgnijmy dziś po smakowita kuleczkę.....bo po co nam problemy;)
Dzisiejsze pączki odbiegają nieco smakiem i wyglądem od
ich dawnych krewniaków, choćby z racji na stosowane nadzienie. Cukiernie
prześcigają się w walce o klienta i proponują nam pączki z rozmaitym, coraz
oryginalniejszym nadzieniem (np. z marmoladą, różą, lukrem, cukrem pudrem,
skórką pomarańczową, czekoladą, toffi, karmelem, adwokatem itp.). Idealny
pączek powinien być pulchny, z lekko zapadającym się środkiem i obtoczony jasną
obwódką wokół, co poświadcza o świeżości i dobrej jakości tłuszczu,
wykorzystanego do jego smażenia. Obok pączków popularne stało się także
zajadanie się w ostatni dzień karnawału chrupiącymi faworkami (chrusty) i
racuchami.
Niestety jedna okrągła słodka kulka liczy sobie, w
zależności od wielkości, aż od 200-300 kalorii, a faworki w 100 gramach mają około 450-500 kalorii....ale kto by się tym
przejmował. Przecież mamy Święto Pączka!!!! Przymknijmy więc na to oko i
łasuchujmy do woli..... a
jutro ok. 40 minut joginngu lub dłuższy spacer z psem powinien załatwić problem
zbędnych kalorii.
Nie mogę oprzeć się pokusie i nie podać Wam moich ulubionych przepisów na pączki i faworki. :) Ja już moje przygotowałam, a Wy? Wolicie robić sami czy kupić w cukierni?
Domowe pączki z różą
Składniki (na ok. 15 sztuk)
- 60 dag mąki pszennej
- 5 dag drożdży
- 3 żółtka
- 6 łyżek cukru
- szklanka mleka
- 10 dag masła
- ½ skórki z cytryny
- szczypta soli
- kieliszeczek alkoholu (np, spirytus, koniak)
- konfitura z róży
- ½ kg smalcu (lub ½ l oleju)
- cukier puder do dekoracji
1.
Przygotowujemy tzw. zaczyn i rozprowadzamy drożdże z łyżką cukru i mąki w
ciepłym mleku. Kiedy uzyskamy gęstą konsystencję odstawiamy do
wyrośnięcia.
2.
Żółtka ucieramy z pozostałym cukrem na puszysta masę.
3.
Mąkę napowietrzniamy przesiewając (dzięki temu nasze pączki będą bardziej
lekkie i puszyste). Dodajemy do niej szczyptę soli.
4.
Mąkę łączymy z zaczynem, utartą masą z żółtek, skórką z cytryny i posiekanym
miękkim masłem.
5.
Wyrabiamy ciasto dodając alkohol.
6.
Pokrywamy je lnianą ściereczką i odstawiamy do ponownego wyrośnięcia (na około
1 h).
7.
Gotowe ciasto nabieramy po łyżce i rozgniatamy.
8.
Na każdy drożdżowy placuszek nakładamy po łyżeczce różanej konfitury, zaklejamy
i formujemy kulę.
9.
Układamy je do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
10.
W dużym garnku (rynience) rozgrzewamy tłuszcz. Możemy wrzucić kawałek obranego
ziemniaka, bowiem w ten sposób sprawdzimy, czy tłuszcz uzyskał właściwą
temperaturę smażenia.
11.
Na rozgrzany tłuszcz wrzucamy pączki, smażąc je z obu stron, delikatnie
obracając.
12.
Złociste pączki wykładamy na papierowy ręcznik, by osączyć je
z
nadmiaru tłuszczu. Następnie, lekko ostudzone posypujemy cukrem pudrem.
Chrupiące
faworki (tradycyjne chrusty)
Składniki (na ok. 40 sztuk)
- 2 szkl. mąki pszennej
- 5 żółtek
- 3 łyżki masła
- 1 kieliszek mocnego alkoholu (np. spirytus)
- 1-2 łyżki kwaśnej gęstej śmietany
- Szczypta soli
- 50 dag smalcu (2,5 szkl. oleju)
- cukier puder do posypania
1. Mąkę przesiewamy na stolnicę.
2. Dodajemy żółtka, szczyptę soli,
alkohol, śmietanę i wyrabiamy ciasto.
3. Wyrabiamy ciasto do momentu, kiedy
uzyska twardą konsystencję.
4. Energicznym ruchem wybijamy
ciasto o stolnicę lub uderzamy w nie wałkiem, aż zaczną tworzyć się pęcherzyki
powietrza.
5. Ciasto odstawiamy w chłodne
miejsce na około 1 godzinę.
6. Gotowe rozwałkowujemy cienko na
stolnicy.
7. Placek tniemy na paski o długości
ok. 8 cm i szerokości 3 cm.
8. W środku każdego paska robimy
nacięcie.
9.Przez powstały otwór przekładamy
koniec ciasta, wywijamy go ostrożnie i formujemy faworek.
10.W szerokim garnku rozgrzewamy
tłuszcz.
11.Faworki zanurzamy w nim partiami
i smażymy w głębokim tłuszczu
na złoty kolor (ok. 2
minut).
12.Usmażone przekładamy na papierowy
ręcznik do osączenia.
13.Po wystudzeniu układamy faworki
jeden na drugim i posypujemy
dość obficie cukrem
pudrem.
SMACZNEGO....:)
Sylvet
Sylvet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz