mandarynki i limonki

mandarynki i limonki

środa, 24 czerwca 2015

Plany….czyli kalendarzowe życie...


Nie wiem jak Wy, ale ja wiecznie coś planuje. Zawsze mam wszystko zaplanowane sporo wcześniej, a kiedy coś nie wychodzi, wtedy zaczynam się irytować i złościć. A przecież nie na wszystko mam wpływ. Różne rzeczy dzieją się bez naszego udziału. Niby wiem to, ale ta wiedza wcale mi nie pomaga. Czasem udaje mi się zapanować nad  kalendarzowym życiem, a  raczej nad tym, aby nie żyć według kalendarza, choć nie ukrywam nie jest to proste.
Moje życie z kalendarzem pozwala mi o niczym nie zapomnieć, no prawie. :)  Jak tylko nie zaglądam do kalendarza to zapominam o czyiś urodzinach lub imieninach. Zawsze mam wtedy opóźnienie z życzeniami. Wszystkich za te moje gafy przepraszam. :) Zdarzyło mi się kiedyś nawet zapomnieć o spotkaniu, szczęście w nieszczęściu, że koleżanka również zapomniała.  :) 
Każdego dnia zapisuję sobie, co mam zrobić. Próbowałam kiedyś tego nie robić i o połowie rzeczy zapomniałam - coś kupić, gdzieś zadzwonić. Ach ta moja "skleroza" i nadmiar pomysłów oraz spraw. Usłyszałam kiedyś, że jest to związane z "nadmiarem obowiązków i natłokiem informacji".
Inni zapisują wszystko w telefonie lub innych "nowinkach informatycznych". Ja kocham stare, dobre kalendarze. :)
Chyba mogę powiedzieć, że jestem uzależniona od kalendarza. To może wydawać się trochę smutne, bo ile razy próbowałam, coś zmienić, „zerwać” z kalendarzem, zawsze do niego wracam. Stwierdzam, że nie umiem bez niego żyć, to on uporządkowuje moje życie, to jest pewien rodzaj bezpieczeństwa, w tym gnającym świecie.
A jak Wy radzicie sobie z zapamiętywaniem obowiązków, dat, list zakupów?

Ell

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz